Pan Piotr już w trakcie budowy domu zastanawiał się, jak korzystać z deszczówki. Dzięki dobrze pomyślanej instalacji nie ma kałuż i oszczędza wodę.
Choć z wykształcenia pan Piotr jest ekonomistą i z budownictwem do tej pory nie miał nic wspólnego, do budowy swojego domu podszedł bardzo profesjonalnie. Czytał pisma budowlane, konsultował się z fachowcami i dzięki temu zdobył naprawdę obszerną wiedzę, która pomogła mu wszystkie prace dobrze zaplanować i dopilnować ich właściwego wykonania.
– Najważniejsze jest to, żeby przed przejściem do kolejnego etapu budowy wszystko dobrze przemyśleć, by jak najpraktyczniejszą i najtańszą metodą wybudować dom, w którym będzie się wygodnie mieszkało – tłumaczy.
Z deszczu pod ziemię
Jednym z pytań, które sobie zadał, było: co zrobić z wodą, która będzie spływała z dachu? Z doświadczeń sąsiadów wynikało, że niezagospodarowana deszczówka tworzy na podwórkach kałuże, które po dużym deszczu nie wysychają przez kilka dni. Wszystko przez słabo przepuszczalny gliniasty grunt.
Pan Piotr doszedł więc do wniosku, że musi stworzyć instalację, która odprowadzi deszczówkę od domu, a skoro i tak będzie w to inwestował, to czemu nie wykorzystać wody, która za darmo leje się z nieba?
Woda z czterospadowego dachu odprowadzana jest rynnami z PCW o średnicy 150 mm biegnącymi wokół całego domu. Cztery rury spustowe z tego samego materiału (średnica 100 mm) zawieszone są przy wszystkich rogach budynku i zakończone czyszczakami, które mają zatrzymywać większe zanieczyszczenia. Po obu stronach domu w ziemi zakopano dwa zbiorniki. Do każdego z nich grawitacyjnie podziemnymi rurami spływa woda z dwóch rur spustowych. Zbiorniki również są wykonane z tworzywa sztucznego, tak więc cała instalacja jest zrobiona z tego samego materiału. Każdy ze zbiorników może pomieścić 1000 l. Aby zapobiec wystąpieniu problemów przy całkowitym zapełnieniu, są one wyposażone w system przelewowy. Nadmiar wody odprowadzany jest do kanalizacji burzowej.
Aby ziemia nie naciskała zbiorników i nie spowodowała ich pęknięcia, zrobiono nad nimi wylewkę betonową, która opiera się na stelażu z desek. Prace nad instalacją zbierającą deszczówkę przeprowadzano na etapie wykańczania domu, tuż po zawieszeniu rynien, kiedy nie zamontowano jeszcze czyszczaków.
– To było jeszcze na długo przed zagospodarowywaniem ogrodu, więc bez przeszkód mogliśmy kopać. Dopiero później wszystko zostało wyrównane i obsiane trawą – opowiada inwestor.
Zbiorniki nakryto granitowymi płytami, które obłożono dookoła kostką, dzięki czemu ładnie komponują się ze ścieżkami.
Darmowe podlewanie
Zgromadzoną w ten sposób wodę pan Piotr wykorzystuje do podlewania ogrodu. Kiedy chce nawodnić trawnik, włącza pompę elektryczną, do której na szybkozłącze podłączany jest wąż rozprowadzony po całym ogrodzie. Jeżeli właściciele chcą podlać jakieś konkretne miejsce, podłączają do węża tzw. pistolet.
– Najwygodniejszy jest zraszacz do trawnika, wystarczy wetknąć go w odpowiednim miejscu i można zająć się czymś innym – stwierdza pan Piotr.
W czasie dużego deszczu zbiorniki bez problemu całkowicie się zapełniają.
– To wystarcza na dwa dni intensywnego podlewania zarówno trawnika, jak i wszystkich nasadzeń – zapewnia właściciel.
A wokół domu pana Piotra jest co podlewać. Oprócz trawnika, który ma 600 m², wspólnie z żoną posadził blisko 100 tui, które utworzą żywopłot, oraz wiele innych roślin.
– Niestety, tak naprawdę kiedy w porze upałów podlewanie jest najbardziej potrzebne, nie ma co liczyć na deszcz. Musimy więc korzystać również z wody bieżącej z sieci miejskiej.
Instalacja zbierająca deszczówkę kosztowała ok. 1,5 tys. zł, więc by się zwróciła musi minąć dość długi odcinek czasu. Jednak pan Piotr, choć wykorzystywał wybudowany system dopiero przez jeden sezon, już zdążył się przekonać, że, oprócz odprowadzenia deszczówki od budynku i oszczędności pieniędzy na wodzie bieżącej, jest jeszcze dodatkowa korzyść.
Dodaj komentarz